VII Niedziela Zwykła

Kiedy ruszyła „kampania”, jego kandydatury nikt nie brał pod uwagę. Wielu było lepszych, bardziej uzdolnionych, zapewniających pomyślność narodu. On miał jeden atut: miał dobre serce. I to „wystarczyło”. Został wybrany przez Boga. Na Króla namaścił go prorok Samuel. O królu Dawidzie słyszymy w dzisiejszym pierwszym czytaniu. I spotykamy go w takiej sytuacji, w której już definitywnie może przejąć królowanie. Saul został wydany w jego ręce. Pokusa musiała być niemal nie do odparcia. A jednak Dawid odchodzi. Przywołuję postać króla Dawida z dwóch ważnych powodów. W całej przedstawionej sytuacji Dawid po pierwsze szanuje autorytet panującego króla Saula. Autorytet Saula jest z nadania Boga. Dawid to dostrzega i zachowuje. Jakie to ważne dzisiaj, by uszanować autorytet… ten z nadania Boga. Poszukajmy, odkryjmy, zaakceptujmy te autorytety, które wskażą drogę do prawdy. I po drugie Dawid ma świadomość obecności Boga . Bóg jest tutaj. Sukces przeciwko Bogu nie jest żadnym sukcesem. Obecność Boga jest dla Dawida silniejsza niż jego moc i siła miecza. Ostatecznie istotne jest to, by nie działać na podstawie własnej siły, ale na podstawie prawa – tego wypisanego w sercu. Nie w imię interesu, ale w imię prawdy. Obecność Boga jest konieczna, ponieważ wymagania prawa są wysokie – miłować nieprzyjaciół…
VI Niedziela Zwykła

Dla sporej grupy uczniów Chrystusa moralność chrześcijańska to zasadniczo sprawa nakazów i zakazów. Pomocą w tym względzie służą przykazania – te Boże i kościelne. Takie podejście do zagadnień moralności podkreśla osobisty wysiłek człowieka. I słusznie. Poniesiony trud staje się gwarancją sukcesu – czyli wypełnienia prawa. To zaś „daje” przepustkę do nieba. Jednak nie zawsze to „zadziała”. Budowanie moralności chrześcijańskiej tylko wokół nakazów i zakazów jest niewystarczające. Nie ma w nim zbyt wiele miejsca na dar Bożej łaski, tak potrzebny, by sprostać moralnym wymaganiom. Pomniejsza się rolę Ducha Świętego, który moralność od litery prawa prowadzi do Osoby. Wreszcie moralność nakazów i zakazów nie docenia bogactwa wnętrza człowieka i jego potrzeb. Błogosławieństwa, które są treścią dzisiejszej Ewangelii są istotnym dopełnieniem opisywanej wyżej moralności. Przede wszystkim zawierają pogłębienie moralności w kierunku wnętrza. Prowadzą na poziom serca. Chcą nas wznieść na wyżyny duchowe i moralne. Są Słowem Chrystusa, które rozbudza wiarę i oświeca drogi realizacji chrześcijańskiej doskonałości. Błogosławieństwa stanowią wezwanie, byśmy dostrzegli siebie, poznali prawdę o sobie, nią żyli i w tym wszystkim zaufali Bogu. Realizując je, człowiek wraca do siebie, tam znajduje Boga, który pragnie okazać mu łaskę.
V Niedziela Zwykła

W najbliższą sobotę i niedzielę wizytację kanoniczną przeprowadzi w naszej parafii ks. bp Stanisław Salaterski. Głównym założeniem odbywającej się co kilka lat wizytacji jest odpowiedź na pytanie o duchowy i materialny stan parafii. Ten drugi łatwiejszy do określenia. Widać go gołym okiem. W jego skonkretyzowaniu pomagają „liczby”, które łatwo wykazać, ponieważ wszystko jest skrupulatnie zapisywane w parafialnych księgach. Odpowiedź na pytanie o duchową kondycję naszej parafii jest bardziej złożona. Tu też oczywiście pewne sprawy „widać”. W jakimś stopniu są „mierzalne”. Jednak to, co najistotniejsze w wymiarze ducha dzieje się w sercu człowieka – każdego, kto tworzy naszą wspólnotę parafialną. A „tam” nie zawsze mamy dostęp. Jedno jest pewne – dużo duchowego piękna w naszej wspólnocie i dużo pracy, by otoczyć troską ten wymiar życia wspólnoty. Jezus – jak Piotra z dzisiejszej Ewangelii – zaprasza nas, byśmy „wypływali na głębię życia duchowego”. Nie trzymali się kurczowo brzegu. Byśmy zaufali Bogu. Nie zrażali się tym, że tyle już natrudziliśmy, się a owoce są marne. On daje SŁOWO. Piotr tego Słowa się uchwycił i doświadczył cudu. Poszedł za Jezusem. Wypełnienie Ewangelii w nas to istota życia duchowego. I jedyna odpowiedź na pytanie o duchowy wymiar życia parafii.
Święto Ofiarowania Pańskiego

Kilka dni temu uczestniczyłem w szkoleniu, którego tematem była sztuczna inteligencja. Prowadzący ukazywał sposoby korzystania z „nowego medium”. Konkluzja szkolenia oscylowała wokół stwierdzenia, że korzystanie ze sztucznej inteligencji pozwoli nam zaoszczędzić sporo czasu, który normalnie musielibyśmy poświęcić na przygotowanie konspektu, spektaklu, prezentacji itd. To już kolejny „wynalazek”, który pozwala zyskać więcej czas i przeznaczyć go dla siebie. I tu zaczyna się spory problem. Mimo pojawiających się co raz to nowych udogodnień, nagminnie powtarzamy i starsi i młodsi, że „nie mamy czasu”. Objawia się to zniecierpliwieniem, któremu dajemy wyraz w słowach i postawach. Z tym doświadczeniem zaglądamy w karty dzisiejszej Ewangelii. Zapowiedź przyjścia Mesjasza brzmiała w ich uszach i obecna była w sercu. Lata biegły, zbliżali się do końca życia. Wierzyli i po ludzku wiedzieli, że Bóg ma czas. Symeon i Anna – cierpliwi ludzie. Nie dali się znużyć upływem czasu. Byli przekonani, że Bóg przychodzi w pozornej monotonii naszych dni. W męczącym rytmie zajęć. Ich serce wypełnione było pragnieniem spotkania. Nadzieja oczekiwania przełożyła się na codzienną cierpliwość. A ta została nagrodzona – ich oczy ujrzały „zbawienie świata”. Cierpliwości uczyli się na modlitwie. Ona była odzwierciedleniem cierpliwości Boga. Boża cierpliwość „da nam czas”. Czas dla siebie, bliźniego i świata. Czas dla… BOGA.
III Niedziela Zwykła

Pisanie listów nie jest dzisiaj popularną formą kontaktu i przekazu wiadomości. Otrzymujemy ich bardzo mało, albo wcale. Listy zostały wyparte przez współczesne komunikatory. Wśród „zalet” współczesnych form komunikacji wymieniane są: szybkość przekazu wiadomości, skondensowane treści, możliwość korespondowania z wieloma osobami w jednym czasie… W tym wszystkim mocno zatracił się nadawca i odbiorca. Istotą pozostał przekazywany suchy komunikat. Przenieśmy sprawę „komunikowania się” na teren duchowy. W dniu dzisiejszym przeżywamy Niedzielę Słowa Bożego. Akcent położony jest na Słowo Boże. Myśl nasza biegnie w stronę tekstów Pisma Świętego – „listu” Boga do człowieka. Święte teksty ukazują Kim jest ich autor. Jaki ma plan wobec każdego człowieka. Jak zależy Mu na relacji z każdym i każdą z nas. Zapraszają do dialogu. A on ma istotny wpływ na naszą codzienność. Ów „list” jest do nas. Dobitnie podkreśla to Ewangelista Łukasz, adresując swój tekst do „dostojnego Teofila”. Teofil – ukochany przez Boga. W jego osobie możemy „odnaleźć” nas samych. Czytając Słowo Boże, pamiętajmy, że nie jesteśmy religią Księgi. Jesteśmy religią Słowa Bożego, nie słowa spisanego i milczącego, ale Słowa Wcielonego i Żywego. W Słowie spotykamy Chrystusa…