Zdaniem Proboszcza

XXVI Niedziela Zwykła

Zapewne nikogo z czytających ten tekst nie trzeba przekonywać o mocy modlitwy różańcowej. Miesiąc październik, który rozpoczynamy zapewne nie doda kolejnych „zadań” do podejmowanych modlitewnych praktyk. Różaniec odmawiamy bowiem prawie codziennie. Kolejne dni maryjnego miesiąca będą okazją, by modlić się wspólnie. Taka też była modlitwa Maryi – była modlitwą Kościoła. Różaniec jest długą modlitwą. Jego wartość i moc nie jest jednak związana z poświęconym czasem. Wartość płynie z daru, jaki w modlitwie składam sam z siebie Bogu przez Jej wstawiennictwo. Modląc się zapominam o sobie, tak jestem zapatrzony i zasłuchany w Boga. W Bogu odnajduję twarze moich braci i sióstr. Modlitwa czyni mnie wrażliwym na ich potrzeby. Broni przed zamknięciem serca, o którym mówi prorok Amos i Ewangelista Łukasz. Modlitwa różańcowa pozwala zrozumieć, że w każdym człowieku znajduje się jakaś kruszyna prawdy i dobra. Pamięć o niej jest źródłem pokoju i sensu budowanych relacji. Zapraszam do wspólnej modlitwy różańcowej…

XXV Niedziela Zwykła

Słowa dzisiejszej Ewangelii oprócz punktów jasnych i czytelnych, zawierają fragmenty trudne do zrozumienia i wypełnienia w życiu. Zrozumiałe jest, że rządca narobił jakiś machlojek skoro posądzony o złe zarządzanie nie zamierza udowadniać właścicielowi swojej niewinności. Przygotowuje natomiast furtkę na przyszłość. Czy w Ewangelii odnajdujemy pochwałę kombinowania i bycia dobrym cudzym kosztem? W komentarzach biblijnych odnajdziemy różne tłumaczenia: Ewangelia pochwala tych, którzy umieją rozpoznać i wykorzystać okazję w sytuacji bez wyjścia, inni egzegeci punkt ciężkości orędzia ewangelicznego dostrzegają w konfrontacji energii zużywanej na zabieganie o dobra materialne, a energii poświęconej w trosce o zbawienie. A może należałoby widzieć przesłanie Ewangelii w kluczu miłosierdzia Bożego i Osobie Jezusa. W oczach Jezusa osobista troska człowieka o własną przyszłość z Bogiem powinna angażować całą energię ludzką, a nawet spryt. Miłosierdzie pojawia się tam, gdzie króluje czysta darmowość…

Święto Podwyższenia Krzyża Świętego

Wyruszyć w drogę. Miniony tydzień obfitował w pielgrzymki, które z różnych części naszego miasta i okolicznych miejscowości wyruszały, by po przejściu kilku, czy kilkunastu kilometrów pokłonić się Maryi na Zawadzkim Wzgórzu. Cel pielgrzymowania jasno określony. Zanieśliśmy Maryi nasze sprawy, ufając, że będzie za nami orędować u Syna. Wyruszyć w drogę, to zaproszenie płynące z dzisiejszej Liturgii Słowa. Celem wędrówki Narodu Wybranego była Ziemia Obiecana. Dla Nikodema cel określa Jezus, a jest nim powrót do początku w „powtórnych narodzinach”. Filipian, św. Paweł, zachęca, by w pielgrzymce wiary dążyli do odkrycia tajemnicy Jezusa sługi wywyższonego przez Ojca. Zrozumienie tego, co najistotniejsze w osiągnięciu „celu” przychodzi w drodze i znajdują je tylko ci, którzy zdecydowali się wyruszyć. W drodze dokonuje się proces uzdrawiania. W czasie jej trwania pojawia się nowa jakość relacji z Bogiem. Wewnętrzny proces dokonujący się w czasie duchowego pielgrzymowania przydaje odporności w obliczu codziennych wyzwań, pozwala inaczej znosić małe i wielkie utrapienia życia. W pielgrzymowaniu towarzyszy nam KRZYŻ. Nie jako ciężar, dodana trudność, ale siła i mądrość potrzebne do owocnego pielgrzymowania…

XXIII Niedziela Zwykła

Cnota roztropności w myśli chrześcijańskiej jest zdolnością do patrzenia w świetle Bożym na wydarzenia i uczynki, jakie należy spełnić. O niej mówi Chrystus w dzisiejszej Ewangelii. Do niej odwołuje się Apostoł Narodów św. Paweł, kiedy zwraca się do swojego ucznia Filemona, by ten przyjął na nowo do swojej służby niewolnika Onezyma. Niewolnik Onezym porzucił pracę u Filemona i uciekł. Zachowanie to było surowo karane. Zbieg miał wypalane na czole piętno i nakładano mu żelazną obręcz na szyję, którą nosił do końca życia. Onezym jest chrześcijaninem nawróconym przez Pawła, podobnie jak Filemon. Paweł zachęca adresata listu, by ten przyjął zbiegłego niewolnika, patrząc na całe wydarzenie z Bożej perspektywy. Ufa, że Filemon wypracował w sobie taką zdolność. Nie wiemy jaką postawę przyjął ostatecznie Filemon wobec Onezyma. Zachęta św. Pawła dotyka w takiej samej mierze jego ucznia jak każdego i każdej z nas. Patrzeć na wydarzenia naszego życia, jak patrzy Bóg. Patrzeć na drugiego człowieka, jak patrzy Bóg. O ileż świat byłby piękniejszy, a człowiek zaopiekowany i przyjęty.

XXII Niedziela Zwykła

Podane w dzisiejszej Ewangelii zasady „zachowania”, gdy zostaniemy zaproszeni na ucztę są jasne i klarowne. Mocno ingerują we współczesną mentalność „moje”, „mi się należy”, „musi być zawsze tak, jak ja chcę”. Zajęcie innego miejsca niż pierwsze dotyka prawdy o mnie samym. Bardziej niż „zmiana miejsc” zaciekawił mnie sposób, w jaki gospodarz zwraca się do siedzącego na „ostatnim miejscu”. Mówi do niego Przyjacielu. Zwrot zakłada znajomość, jest świadectwem głębokiej relacji. Wobec niego czymś wtórnym wydaje się zajmowane miejsce. Przyjaźń z Gospodarzem jest cenniejsza od rozlokowania na uczcie. Przyjaźń rodzi się w sercu, związana jest z umiejętnością słuchania i ma źródło w spotkaniu z Bogiem. Zaczyna się ona od wyboru. On już się dokonał, Bóg nas wybrał… Gwarancją dojrzałej przyjaźni jest zgoda na proces nieustannego uczenia się jej…