Zdaniem ks. Wikariusza

Tak się składa, że dziś kończą się igrzyska olimpijskie. Sportowcy z całego świata walczyli w wielu dyscyplinach o upragniony medal. I jak to bywa w sporcie, ktoś musi przegrać, żeby inny mógł wygrać. Jednak zapewne wszyscy, którzy wzięli udział w zmaganiach olimpijskich, włożyli bardzo dużo wysiłku w przygotowania, poświęcili wiele czasu na treningi, każdemu z nich towarzyszył sztab szkoleniowy i trenerzy. Podobnie jest w naszym życiu. Bierzemy udział w najważniejszych „zawodach”, w których nagrodą jest życie wieczne. Św. Paweł nawet porównuje zmagania o Niebo do wyścigu i zachęca, byśmy tak biegli, aby „na mecie” otrzymać wieniec zwycięstwa, czyli życie wieczne. W tym biegu potrzebujemy także trenerów, którzy od czasu do czasu korygują i podpowiadają, co mamy robić, by zwyciężyć. Takimi trenerami są kapłani. Głównym zadaniem każdego księdza jest przybliżać ludziom Boga i wskazywać drogę do Nieba. Papież Benedykt XVI mówił: „Nie wymaga się od księdza, by był ekspertem w sprawach ekonomii, budownictwa czy polityki. Oczekuje się od niego, by był ekspertem w dziedzinie życia duchowego”. W długą listę kapłanów parafii św. Jadwigi w Dębicy wpisuje się moje 7 lat posługi wśród Was, drodzy Parafianie. Czy byłem dobrym trenerem? Nie wiem, nie mnie to oceniać. Czy byłem ekspertem od życia duchowego? Nie wiem. Dziś, kiedy przychodzi mi pożegnać się z tą parafią, mogę powiedzieć, że starałem się, czasem nieudolnie, wskazywać Wam drogę do świętości. Czy mi to wyszło? To zostawiam ocenie samego Boga i Wam. Drodzy Siostry i Bracia. Pragnę dziś podziękować dobremu Bogu za to, że było mi dane pracować 7 lat w Dębickiej Farze. Był to dla mnie ogromny zaszczyt! Chcę podziękować każdej i każdemu z Was z osobna, dziękując za każdy gest życzliwości i dobroci. Dziękuję za modlitwę, którą w mojej intencji zanosicie. Dziękuję kapłanom i siostrom zakonnym, z którymi przyszło mi pracować. Dziękuję szczególnie mieszkańcom ul. Cmentarnej i Łąkowej za ogromną życzliwość i miłe rozmowy w czasie wizyty duszpasterskiej. Dziękuję osobom chorym i cierpiącym. Wiem, że nie jestem jakimś wybitnym „duchowym trenerem”, dlatego pragnę przeprosić za to, co było nietaktem z mojej strony, przepraszam, że nie zawsze potrafiłem stanąć na wysokości zadania. Wszystkich Was polecam w modlitwie przez wstawiennictwo św. Jadwigi Śląskiej, a także św. Małgorzaty – patronki parafii, gdzie od września będzie mi dane posługiwać. Niech Bóg Wam błogosławi. Szczęść Boże.

Ks. Rafał Jagoda