
Poszukujący pracy, zanim zostanie zaproszony na rozmowę, powinien przesłać swoje CV. Dobrze byłoby wykazać w nim zdobyte doświadczenie, ukończone kursy, znajomość języków… i chęć do pracy. Nieustannie podnosimy kwalifikacje – i słusznie. Pracodawca „cieszy się”, gdy pracownicy przedstawiają kolejne dokumenty świadczące o przebytym szkoleniu, ukończonym kursie, obecności na wartościowej sesji. Dzisiejsza Ewangelia mówi o kwalifikacjach potrzebnych, by należeć do grona uczniów Chrystusa. Warunków nie jest zbyt dużo. A tak naprawdę jest jeden. ZNAĆ CHRYSTUSA. Nie wystarcza tu słowna deklaracja. Zdobyta wiedza w zakresie wiary też nie stanowi wymaganego minimum. Istota dotyczy WIARY I ŻYCIA. W naszej dziwacznej kulturze spotykamy się z próbą ukrycia pod pobożnym językiem braku pewności wiary i duchowej głębi. Jezus zaprasza Piotra – a w nim każdego i każdą z nas – do głębokiej przyjaźni, zrozumienia Boga i kochania Go niepodzielnym sercem. To trudne – wiąże się z podjęciem Krzyża. Ale możliwe. Znać Chrystusa to proces. Ciągle podlega przemianom. Umacnia się, pogłębia przez osobistą modlitwę, życie sakramentalne, zasłuchanie w Słowo i czynione dobro. Nasze „chrześcijańskie CV” nie jest sprawdzane przy kancelaryjnym biurku. Weryfikuje je życie. To codzienne. Ewentualny termin „umowy” jest nieokreślony – wieczność.