Ewangelia dzisiejszej uroczystości rozpoczyna się od długiej listy przodków Syna Człowieczego. Znajdziemy tam sławne i bogobojne osoby jak Abraham, Dawid, Józef. Pojawią się osoby mniej znane i niekoniecznie prowadzące głębokie życie duchowe. Historie zwyczajnych ludzi, otwartych na współpracę z Bożą łaską. Różnie to im w życiu wychodziło. Św. Mateusz pragnie ukazać, że „Ostatni” na liście stał się jednym z nas. Wszedł w to wszystko, co zwie się człowieczeństwem. W to, co mocne, święte, przepełnione wiarą. Wkroczył w to, co pogmatwane, mroczne, złowrogie. Od niczego się nie uchylił. To tak, jakbym czytał własną historię życia – w której On jest zawsze obecny. I może tę moją historię uczynić piękną – jak życie Maryi. Ziarno Bożego Słowa, Bożej łaski obficie zasiewane jest
w historii mojego życia. Pobłogosławione przez Maryję – Matkę Bożą Siewną. Dzięki temu dokonują się moje duchowe narodziny teraz, wciąż na nowo. Odkrywam dzięki nim, że życie duchowe to nie poszukiwanie doskonałości, drzwi do innego świata – to poszukiwanie zjednoczenia z Nim, właśnie teraz. Warto wracać do historii swojego życia. To dramatyczne, gdy żyjemy obok własnych historii, odcinamy się od korzeni. Absurdalne, gdy „deptamy” to, co stanowi o naszej tożsamości. Genealogie były potrzebne zwłaszcza w czasie kryzysu tożsamości… Nasza tożsamość indywidualno-ojczyźniana ma „stać się na wzór obrazu Jego Syna”.