
Kościół to Mistyczne Ciało Chrystusa. Boża budowla. Nasza Matka. Przybytek Boga z ludźmi. Oblubienica Chrystusa. To obrazy Kościoła zawarte w Piśmie Święty. Kościół ma wymiar widzialny – zewnętrzny. I ten wewnętrzny – ukazujący działanie łaski Bożej w nas. Dla jakiejś części wiernych stał się instytucją, w której sprawy chce się załatwić jak najszybciej. Nie są mile widziane jakiekolwiek wymagania. Zapytanie o fundamentalne sprawy przeżywania wiary spotykają się z argumentem siły: o tym dowie się kuria i biskup… i przez takie zachowanie ludzie odchodzą z Kościoła. Nie pomaga siła argumentów. I rzecz nie jest w stawianych „wymaganiach”, ale w sprawach najbardziej fundamentalnych… że do sakramentu chrztu dziecka wymagana jest wiara rodziców. Troskliwa mama przygotowała chłopcu solidny posiłek, przeczuwając, że spotkanie może potrwać dłużej. Chłopca spostrzegł Andrzej. Miał niewiele pięć chlebów i dwie ryby. Wiemy z Ewangelii, że dzięki dotknięciu miłości Pana chleba wystarczyło dla zgromadzonych ludzi. Czasami to, co możemy dać nijak ma się do tego, czego najbardziej potrzeba. Jezus mówi „daj to, co masz” – to wystarczy. On potrafi to przemienić, pomnożyć i jeszcze pozostanie… Nie należy się lękać skromności daru, jego niewystarczalności. Kościół potrzebuje owych darów, by ukazał piękno swojego oblicza. Działa to również w drugą stronę – stajemy wobec drugiego jako wspólnota i chcemy „dać Jezusa”, ale jesteśmy czasami bezradni wobec zamknięcia i demontażu wiary, jaki dokonuje się w sercu bliźniego. Pozostają okruchy życzliwości, zrozumienia, przyjęcia… i modlitwy.