XIV Niedziela Zwykła

Każdy z nas w jakiejś mierze jest przewidywalny. Osoby nam najbliższe są w stanie określić, jak w danej sytuacji zareagujemy. Jaka będzie nasza postawa, przy jakich wartościach staniemy i co prawdopodobnie powiemy. To tylko część prawdy.

W wielu momentach życia wypowiadamy słowa świadczące o istniejącej w nas tajemnicy. Mogą one brzmieć następująco: „sam siebie nie poznaję”. Nie wiem, jak mogłem to uczynić… dotyczy to zarówno dobra, jak i czynów naznaczonych złem moralnym. To WAŻNE – nieść w sobie „jakąś” tajemnicę. Mądrze i roztropnie ją chronić. Nie obnosić po „straganach” współczesności. Wówczas jesteśmy interesujący, zdolni do odkrywania czegoś nowego, zdolni do zachwytu. Mieszkańcy Nazaretu mimo dokonywanych przez Jezusa cudów, Jego słów poruszających serce chcieli w Nim ciągle widzieć swojego „krajana”. Od pewnego czasu nie mieścił się już w schematy mieszkańca Nazaretu. Nie potrafili otworzyć się na nowe, Boże perspektywy i Jego dar zbawienia. Uczynili swoją małą ojczyznę bardzo ciasną. NIE było MIEJSCA dla Jezusa. Czyżby dramat ten powtarzał się cyklicznie … i doszedł niestety do naszej ojczyzny. Weźmy za swoje słowa naszej Patronki św. Jadwigi: „szczerze troszczyłam się o ten kraj… służyłam ludziom potrzebującym… zrozumiałam, że Bóg chce pomagać innym przeze mnie… Bóg może pomagać człowiekowi jedynie przez człowieka…” To wszystko takie proste i przewidywalne, czynione jednak przez ludzi niosących w sobie tajemnicę…