
Czy można przewidzieć przyszłość? Oczywiście nie jest to łatwe. Nie zawsze obserwacja bieżących wydarzeń wystarcza, by zrozumieć do czego one zmierzają. Istnieją jednak znaki czasu – wydarzenia, które dość jasno wskazują, na co się przygotować. Od kilku miesięcy jesteśmy świadkami „siłowania” się dotyczącego ilości godzin katechezy. Jedni bronią dwóch godzin. „Nowocześni” twierdzą, że jedna w zupełności wystarczy. A zdobyte w ten sposób oszczędności zmniejszą dziurę budżetową szkół… Upadek wielkich cywilizacji zaczynał się zawsze od spadającego morale społeczeństwa. Nie, nie twierdzę, że dwie godziny katechezy podniosą poziom moralny życia naszego społeczeństwa. Do tej pory to się nie udało. Stwierdzam, że pogubiliśmy i gubimy wartości, które dla rozwoju człowieka i wspólnoty są nie do zastąpienia: rodzina, życie, wiara, miłość… Skupiliśmy się natomiast na przyjemności, zaspokajaniu potrzeb, podejrzliwości, intrygach. Wicher wieje coraz mocniej. Wzmaga się burza. Uderza w człowieka – tego najbardziej bezbronnego. Wielu „zaklina rzeczywistość” wskazując, że będzie tylko lepiej. Problem w tym, że to „będzie lepiej” prorocy współczesności opierają tylko na samych sobie. Raczej mizerne to zapewnienie. Jako wierzący mimo różnych trudności również z nadzieją patrzymy w przyszłość. Nadzieja nasza oparta jest jednak na Osobie Zbawiciela. On jest z nami. Jest w łodzi świata. Ma moc uciszyć największe zawieruchy. Istnieje siła zdolna poruszyć świat. Przemienić i odnowić stworzenie – to miłość Chrystusa. Ona będzie trwać wiecznie… dlatego, jako wierzący nie poddajemy się …