
Kiedy ruszyła „kampania”, jego kandydatury nikt nie brał pod uwagę. Wielu było lepszych, bardziej uzdolnionych, zapewniających pomyślność narodu. On miał jeden atut: miał dobre serce. I to „wystarczyło”. Został wybrany przez Boga. Na Króla namaścił go prorok Samuel. O królu Dawidzie słyszymy w dzisiejszym pierwszym czytaniu. I spotykamy go w takiej sytuacji, w której już definitywnie może przejąć królowanie. Saul został wydany w jego ręce. Pokusa musiała być niemal nie do odparcia. A jednak Dawid odchodzi. Przywołuję postać króla Dawida z dwóch ważnych powodów. W całej przedstawionej sytuacji Dawid po pierwsze szanuje autorytet panującego króla Saula. Autorytet Saula jest z nadania Boga. Dawid to dostrzega i zachowuje. Jakie to ważne dzisiaj, by uszanować autorytet… ten z nadania Boga. Poszukajmy, odkryjmy, zaakceptujmy te autorytety, które wskażą drogę do prawdy. I po drugie Dawid ma świadomość obecności Boga . Bóg jest tutaj. Sukces przeciwko Bogu nie jest żadnym sukcesem. Obecność Boga jest dla Dawida silniejsza niż jego moc i siła miecza. Ostatecznie istotne jest to, by nie działać na podstawie własnej siły, ale na podstawie prawa – tego wypisanego w sercu. Nie w imię interesu, ale w imię prawdy. Obecność Boga jest konieczna, ponieważ wymagania prawa są wysokie – miłować nieprzyjaciół…