
Dla sporej grupy uczniów Chrystusa moralność chrześcijańska to zasadniczo sprawa nakazów i zakazów. Pomocą w tym względzie służą przykazania – te Boże i kościelne. Takie podejście do zagadnień moralności podkreśla osobisty wysiłek człowieka. I słusznie. Poniesiony trud staje się gwarancją sukcesu – czyli wypełnienia prawa. To zaś „daje” przepustkę do nieba. Jednak nie zawsze to „zadziała”. Budowanie moralności chrześcijańskiej tylko wokół nakazów i zakazów jest niewystarczające. Nie ma w nim zbyt wiele miejsca na dar Bożej łaski, tak potrzebny, by sprostać moralnym wymaganiom. Pomniejsza się rolę Ducha Świętego, który moralność od litery prawa prowadzi do Osoby. Wreszcie moralność nakazów i zakazów nie docenia bogactwa wnętrza człowieka i jego potrzeb. Błogosławieństwa, które są treścią dzisiejszej Ewangelii są istotnym dopełnieniem opisywanej wyżej moralności. Przede wszystkim zawierają pogłębienie moralności w kierunku wnętrza. Prowadzą na poziom serca. Chcą nas wznieść na wyżyny duchowe i moralne. Są Słowem Chrystusa, które rozbudza wiarę i oświeca drogi realizacji chrześcijańskiej doskonałości. Błogosławieństwa stanowią wezwanie, byśmy dostrzegli siebie, poznali prawdę o sobie, nią żyli i w tym wszystkim zaufali Bogu. Realizując je, człowiek wraca do siebie, tam znajduje Boga, który pragnie okazać mu łaskę.