Słowa król i królestwo przywołują w pamięci wystawne dwory, wspaniałe uczty, mnogość służby i osobę władcy – który rządzi i dzieli. Królestwo, o którym mówi dzisiejsza Liturgia Słowa, nie działa tak mocno na naszą wyobraźnię i w pierwszym odbiorze jest mniej okazałe. Sam zaś Król musi przekonywać swojego rozmówcę o swojej królewskiej godności. Istotną prawdą jest fakt, że do Królestwa Jezusa już należymy na mocy chrztu. Chcielibyśmy widzieć i wiedzieć więcej. Wobec tego potrzeba trochę naszej „zuchwałości”. Trzeba wspiąć się na królewski tron – Krzyż. Z tego „miejsca” jest Ono dostrzegalne w pełni. W tym „miejscu” dokonuje się nasz wybór Króla i przyjęcie rządzących Nim praw – miłości i prawdy. Teraz możemy zejść na dół i przyjąć Króla w naszym domu. Musi on być inny od tego, z którego wychodzę. Przygotowany – wszak przychodzi Król. Nie wystarczą zwykłe porządki i przemeblowanie. To musi wyglądać jak królewska komnata. Król kocha prawdę, raduje się realizowaną miłością. Jego uwadze nie umyka pokora i ofiarne wypełnianie powołania. Mile widziany jest uśmiech i dobre słowo. Na progu naszego domu pokornie zapyta, czy może wejść…