
Kilka dni temu uczestniczyłem w szkoleniu, którego tematem była sztuczna inteligencja. Prowadzący ukazywał sposoby korzystania z „nowego medium”. Konkluzja szkolenia oscylowała wokół stwierdzenia, że korzystanie ze sztucznej inteligencji pozwoli nam zaoszczędzić sporo czasu, który normalnie musielibyśmy poświęcić na przygotowanie konspektu, spektaklu, prezentacji itd. To już kolejny „wynalazek”, który pozwala zyskać więcej czas i przeznaczyć go dla siebie. I tu zaczyna się spory problem. Mimo pojawiających się co raz to nowych udogodnień, nagminnie powtarzamy i starsi i młodsi, że „nie mamy czasu”. Objawia się to zniecierpliwieniem, któremu dajemy wyraz w słowach i postawach. Z tym doświadczeniem zaglądamy w karty dzisiejszej Ewangelii. Zapowiedź przyjścia Mesjasza brzmiała w ich uszach i obecna była w sercu. Lata biegły, zbliżali się do końca życia. Wierzyli i po ludzku wiedzieli, że Bóg ma czas. Symeon i Anna – cierpliwi ludzie. Nie dali się znużyć upływem czasu. Byli przekonani, że Bóg przychodzi w pozornej monotonii naszych dni. W męczącym rytmie zajęć. Ich serce wypełnione było pragnieniem spotkania. Nadzieja oczekiwania przełożyła się na codzienną cierpliwość. A ta została nagrodzona – ich oczy ujrzały „zbawienie świata”. Cierpliwości uczyli się na modlitwie. Ona była odzwierciedleniem cierpliwości Boga. Boża cierpliwość „da nam czas”. Czas dla siebie, bliźniego i świata. Czas dla… BOGA.