„Czy wolno płacić podatek…, czy nie?” Nie jest to pytanie wyrosłe na kanwie powyborczych „przepychanek”, których jesteśmy świadkami. Czy też opadającego po głosowaniu „kurzu” i ogłoszonych zwycięstw – każdy wygrał! Pytanie pojawia się w dzisiejszej Ewangelii. I w pierwszym rzędzie – bardziej niż uczciwości względem państwa, bezwzględnie koniecznej – stanowi zaproszenie do głębszej refleksji. Jezus pyta o wizerunek na monecie i mówi, że podatek powinien być płacony cezarowi, gdyż tam znajduje się jego podobizna. Każdy z nas nosi w sobie wizerunek Boga, a zatem Jemu, i tylko Jemu, każdy jest winien własne życie. Bóg w nas szuka swego obrazu I pragnie, by każdy z nas odzwierciedlał Jego chwałę. Jeśli tak rzeczy się mają, to nie pozwólmy, by dopadła nas epidemia narzekania. Chyba obecnie dzisiaj najgroźniejsza. Dla nas wierzących narzekanie powinno być pierwszym symptomem odchodzenia od Jezusa. Narzekanie to brak wiary, w to, że Bóg jest i działa w naszym życiu. A zatem cierpliwie róbmy swoje, odkrywajmy obraz Boży w nas i drugim człowieku. Módlmy się za siebie nawzajem. Jeśli ktoś się nie modli za wspólnotę, niech nie rzuca trzymanego w ręku kamienia, ale niech puknie się w głowę porządnie – ku nawróceniu. Pamiętajmy, że Bóg kocha nas, nie dlatego, że jesteśmy dobrzy. Kocha nas, ponieważ jest dobry.