
Słowo „bliźni” nie jest dzisiaj często używane. Wypadło z języka mówionego i pisanego. Również w dokumentach kościelnych, częściej pojawia się zwrot „drugi człowiek” niż biblijne bliźni. Różne są tego powody. Zwrot „bliźni” powraca w dzisiejszej ewangelii. Kontekst, w którym pojawia się nie wskazuje na zaawansowane poszukiwania językowe. Występuje w konkretnym pytaniu: kto jest moim bliźnim? Czy istnieją jakieś granice polityczne, wyznaniowe, społeczne, które jednych pozwalają nazwać bliźnim, innych niekoniecznie. Odpowiedź Jezusa jest bardzo precyzyjna. Doskonale ją znamy. Obrazuje ją przypowieść o miłosiernym Samarytaninie. Nie można nie zrozumieć wymowy przypowieści. Bliźni, to ktoś bliski, nie przez więzy przyjaźni, znajomości, opcję polityczną, wyznawaną wiarę, ale przez potrzeby – te materialne i duchowe. Odkrycie tej prawdy jest niesamowicie ważne. Wiąże się z osiągnięciem życia wiecznego – nieba. Kilka dni temu wędrowałem Połoniną Caryńską. Wspinając się na szczyt, modliłem się za bliźnich. Na szczycie rozmawiałem ze starszym małżeństwem. Pytali dlaczego wędruję sam…, gdzie się zatrzymałem… i stwierdzili, że tu na szczycie jest jak w niebie… Do nieba nie wchodzi się samemu, ale wraz z bliźnim…